„ELEMENTY TAKTYKI I PRZYGOTOWANIA DO WALKI BRONIĄ PALNĄ W SAMOOBRONIE, PRZECIWKO GRUPIE NAPASTNIKÓW – WNIOSKI Z TRENINGÓW FORCE ON FORCE I ANALIZA ŹRÓDEŁ”
Wprowadzenie
Swego czasu na potrzeby własnego treningu zacząłem poszukiwać informacji, dotyczących taktyki indywidualnej w walce z grupą napastników. Udało mi się znaleźć kilka opracowań dotykających tej tematyki, napisanych przez amerykańskich i rosyjskich autorów. Większość z nich opisywała sytuacje gdzie obie strony wyposażone były w broń palną. Brakowało mi natomiast opracowań i analiz dotyczących stricte samoobrony oraz uwzględniających wskazania dla walki z osobami uzbrojonymi w broń białą.
Artykuł ten stanowi zestawienie wniosków z organizowanych przeze mnie treningów w formule Force on Force (FoF) z instrukcjami zawartymi we wspomnianych wcześniej opracowaniach. Jest on z oczywistych przyczyn ograniczony. Gdyż jak wspomniałem wyżej, w trakcie treningów z rzadka trenowaliśmy scenariusze gdzie napastnicy wyposażeni byli w broń palną. Założenie takie wynikało przede wszystkim z ograniczeń 1sprzętowych, jak i z praktycznego podejścia do treningu -statystki przestępstw popełnianych z użyciem broni palnej i „niebezpiecznych narzędzi” mówią same za siebie [1]. Dodatkowo statystyki dot. przestępstw z bronią palną, są wg. mnie sztucznie zawyżone z uwagi na fakt, że w Polsce za broń palną uznawane są przedmioty (np. rewolwer ZORAKI), które de facto bronią nie są. Dodatkowo, samo posiadanie takiej broni bez pozwolenia jest przestępstwem, co również wpływa na wynik.
Oczywiście, można stwierdzić, że zastosowanie pistoletu w obronie przed nożownikiem, a tym bardziej ich większą ilością jest marginalne i w większości przypadków skazane jest na niepowodzenie. Poniekąd należy się z tym zgodzić, przy czym nie można zapominać, że obrona przed nożem to przede wszystkim prewencja. Czyli m.in. umiejętność zauważania symptomów poprzedzających atak. Jeśli osoba broniąca się, posiada taką zdolność, jej szanse na wykorzystanie broni palnej, innych narzędzi, czy po prostu ucieczkę znacząco rosną. W kwestii nabycia takiej umiejętności, trening FoF sprawdza się moim zdaniem bardzo dobrze.
W trakcie treningów kilkakrotnie spotkałem się z pytaniem typu: „po co poświęcać tyle czasu na zagadnienie walki grupowej, skoro ilość zmiennych występujących w takim przypadku uniemożliwi zastosowanie wypracowanej wiedzy”. Po części można się z tym zgodzić, gdyż ilość czynników, które należy wziąć pod uwagę, broniąc się przed grupą uzbrojonych napastników jest tak duża, że przynajmniej w pierwszej fazie walki, jakiekolwiek logiczne myślenie będzie bardzo utrudnione, jeśli nie niemożliwe. Tym niemniej zarówno z obserwacji rzeczywistości, jak i z treningów, nasuwa mi się wniosek, że wiele schematów działania agresorów jest powtarzanych w różnych sytuacjach. Dlatego uważam, że warto zgłębić tę tematykę i ćwiczyć różne scenariusze, by wypracować prawidłowe reakcje na atak grupowy, na poziomie nawykowym (intuicyjnym).
Artykuł zawiera z jednej strony wskazania dotyczące przygotowania, a z drugiej strony instrukcje w zakresie taktyki walki. Przy czym, odnalezione w literaturze i materiałach szkoleniowych wytyczne, zostały skonfrontowane z moimi spostrzeżeniami i wnioskami wyniesionymi z treningów FoF.
Wybrane zagadnienia związane z przygotowaniem, warunkującym skuteczność w walce
Pisząc o przygotowaniu w tym artykule, mam na myśli również przygotowanie mentalne. W ramach tego zagadnienia nie sposób pominąć tematyki reakcji organizmu na stres. Nikogo nie trzeba przekonywać, że niespodziewana agresja ze strony grupy osób, w dodatku uzbrojonych, jest zdarzeniem wysoce stresogennym, wywołującym skrajne reakcje nawet u ludzi mających doświadczenie w walce na ulicy. O ile zjawisko wyrzutu adrenaliny i związane z nim reakcje organizmu „walcz lub uciekaj” (m.in. przyspieszenie rytmu serca, wzrost zapotrzebowania na tlen i przyrost siły mięśni szkieletowych, a zwłaszcza kończyn) [2] są powszechnie znane i poruszane na niemal wszystkich kursach samoobrony. To z niewiadomych dla mnie przyczyn, często pomijane jest działanie kortyzolu i opioidów endogennych, które pośrednio odpowiadają za reakcję „zastygnij”, zwaną również osłupieniem lub stuporem dysocjacyjnym. Kortyzol jest hormonem stresu, który co do zasady ma wspomagać działanie adrenaliny i noradrenaliny w trakcie walki bądź ucieczki. Jednakże gdy jest go za dużo dochodzi do zaburzenia rozpoznawania doświadczeń i/lub zaburzenia funkcji systemu limbicznego. Ponadto na zjawisko stuporu wpływają też opioidy endogenne, które mają za zadanie znieczulać organizm w trakcie reakcji walcz/ uciekaj, ale w pewnej mierze odpowiadają także za odrętwienie.
Osłupienie cechuje się ograniczeniem zdolności ruchowej przy zachowaniu względnej świadomości. Pomijanie tego zjawiska przez niektórych instruktorów i autorów jest dla mnie dziwne, gdyż uwzględniając tryb życia przeciętnego człowieka, wystąpienie takiej reakcji na atak jest bardziej prawdopodobne niż reakcji walcz/ uciekaj. Wynika to wg mnie z tego, że statystyczny mieszkaniec naszego kraju relatywnie rzadko musi walczyć lub uciekać. O wiele częściej jest zmuszony wytłumiać te pierwotne reakcje niż z nich korzystać. Przykładowo, wysłuchując reprymendy udzielanej przez szefa, mało rozsądne byłoby nawiązanie walki. Równie nieefektywna mogłaby się okazać ucieczka.
Niektórzy autorzy przekazują zalecenia w zakresie przygotowania mentalnego do walki. Ciężko jest jednak odnaleźć instrukcje, jak sobie poradzić ze stanem osłupienia kiedy on już wystąpi. Odnośnie przygotowania niezwykle ważne jest mądre układanie scenariuszy w ramach treningu taktycznego. Na zaawansowanym poziomie wskazane jest również wplatanie do tych scenariuszy elementów stresogennych i bólowych [3,4]. Dzięki takiemu programowi treningowemu rośnie szansa na to, że osoba broniąca się zareaguje prawidłowo w chwili zdarzenia. Reakcja taka będzie miała często podłoże nawykowe. Według mnie bardzo przydatną formułą treningową może być w tym wypadku FoF. Przy czym ważne jest by treningi prowadzone były rozsądnie, bez zbędnej „strzelaniny” i przy uwzględnieniu możliwe realnych scenariuszy. Bardzo wskazane wg mnie jest organizowanie takich zajęć z ludźmi którzy mają doświadczenie w treningu lub nauczaniu walki wręcz oraz strzelania bojowego. W przypadku braku takich osób, niezbędne wydaje mi się skorzystanie ze wsparcia z dobrego instruktora.
Często można się spotkać ze wskazaniami dotyczącymi budowania odporności psychicznej, takimi jak uprawianie sportów ekstremalnych czy ćwiczenie walki wręcz [3, 8]. Zalecenie to wydaje się być oczywiste, gdyż ludzie, którzy na co dzień muszą przełamywać swój lęk mają znacznie większą szanse, że to samo uda im się wykonać w sytuacji realnego zagrożenia. Przydatnym narzędziem w budowaniu właściwego nastawienia psychicznego może być też trening mentalny. Od lat metoda ta jest wykorzystywana w sporcie. Dostępne są jednak badania potwierdzające jej skuteczność również w zakresie użycia broni. Dr Lewinski z Force Science Institute, wskazuje np. pozytywne wyniki policjantów, którzy przed interwencją wizualizowali sobie prawidłowe wykonanie czynności służbowych, łącznie z użyciem broni. [5].
Wspomniane wyżej sposoby przygotowania mentalnego, służą budowaniu niezwykle ważnego czynnika jakim jest nastawienie psychiczne, modnie nazywane „mindsetem”. Jednakże bardzo trudno było mi odnaleźć jakiekolwiek wskazania dot. tego co zrobić, w sytuacji gdy dostrzegamy u siebie objawy osłupienia, a sytuacja wymaga natychmiastowego działania. Objawami takimi w moim przypadku były uczucie ciężkości kończyn, spowolniony („ciężki”) oddech oraz uczucie zmęczenia pomimo, że właściwie niczego nie zrobiłem. Na swoim przykładzie zauważyłem, że w takiej sytuacji muszę się po prostu ruszyć z miejsca, najlepiej do przodu by nastawić się ofensywnie. Po krótkiej chwili organizm się dostosowywał i zaczynał walczyć. Są to oczywiście tylko moje spostrzeżenia wynikające z doświadczenia i nie ma żadnej gwarancji, że sposób ten zadziała w przypadku kogoś innego. Na nieco inne wskazanie natknąłem się czytając artykuł Charlesa Remsberga [8]. Autor ten radzi po prostu: „oddychaj” i wyjaśnia, że wstrzymywanie oddechu jest objawem paniki, który może dodatkowo ją pogłębiać. Ponadto wskazuje na konieczność uczenia się prawidłowego oddechu już w trakcie treningu.
Poza nastawieniem psychicznym, niezwykle ważnym czynnikiem w samoobronie jest świadomość sytuacyjna. W kontekście budowania tej świadomości, wskazane jest zapoznanie się z koncepcjami tzw. kodu kolorów Coopera i cyklu decyzyjnego Boyda. Cooper określił stany ludzkiej świadomości w różnych fazach wystąpienia zagrożenia, przypisując każdemu stanowi odpowiedni kolor. Kolory te odpowiadają stanowi gotowości do odparcia zamachu (biały – stan rozluźnienia, nie nastawiony na wykrywanie zagrożeń; żółty - stan umiarkowanej ostrożności; pomarańczowy – stan zaalarmowania; czerwony – stan walki; czarny – panika / osłupienie). Cykl Boyda, dotyczy natomiast procesu decyzyjnego, złożonego z następujących elementów: obserwacja – orientacja – decyzja – akcja/ działanie (OODA). Oczywiście zarówno napastnicy jak i osoby napadnięte, nieświadomie podejmują decyzję w ten właśnie sposób. Jednak znając ten mechanizm (przynajmniej teoretycznie) łatwiej jest wdrożyć do treningu elementy zaburzające ten proces u drugiej strony [3, 6, 7].
Poza wskazaniami pomocnymi w budowaniu nastawienia psychicznego, w piśmiennictwie oraz na kursach strzelania obronnego, można odnaleźć rekomendacje dotyczące treningu taktycznego i strzeleckiego. Odnośnie tego pierwszego, powszechny jest pogląd, że żadna taktyka nie zadziała jeśli motoryka i umiejętność strzelania nie są na wysokim poziomie i nie działają na zasadzie automatyzmów [4]. Trudno mi się z tym nie zgodzić. Ponieważ w trakcie treningów FoF, dało się zauważyć kolosalną różnicę między osobami, które miały zaplecze w postaci treningu walki wręcz, a uczestnikami, którzy nigdy nic nie ćwiczyli. Inne spostrzeżenie dotyczyło umiejętności strzeleckich. Nawet osoby strzelające bardzo dobrze ze stabilnej postawy, miały problemy z trafieniem poruszających się „napastników” samymi będąc w ruchu. Wnioski z tych spostrzeżeń są bardzo proste. W kontekście motoryki: po prostu trzeba uczyć się walczyć, a zwłaszcza poruszać się w trakcie walki (praca nóg jest szczególnie ważna przy walce z więcej niż jednym przeciwnikiem). W kontekście wyszkolenia strzeleckiego, postawiłbym na umiejętność strzelania na odejściu wraz ze zmianą kierunków strzelania. Umiejętność strzelania z jednej ręki na każdym etapie jej wyprostu (od strzału znad kabury, przez położenie pośrednie do pełnego wyprostu) wydaje mi się tu oczywista. Równie oczywista wydaje się konieczność nabycia umiejętności strzelania bez przyrządów celowniczych. Oglądając filmy z naszych treningów, dotyczących walki przeciwko grupie napastników, ciężko znaleźć mi sytuację, kiedy udało się komuś strzelić z dwóch rąk, nie mówiąc już o celowaniu. Na taki „luksus” raczej można sobie pozwolić dopiero po odparciu ataku i przejęciu kontroli w walce.
Odnośnie przygotowania taktycznego, warto zwrócić uwagę na spostrzeżenie Aleksandra Gavrilowa, który stwierdził, że występuje kilkadziesiąt rodzajów taktyki walki grupowej. Jej wybór zależy od stosunku sił, uzbrojenia przeciwników i środowiska w jakim toczy się walka. Dodatkowo ilość wariantów należy pomnożyć przez możliwe zadania jakie walczący strzelec ma wykonać [4] (w przypadku napadniętego cywila, bądź funkcjonariusza działającego „po cywilnemu” przeważnie będzie to przeżycie). Wniosek jest moim zdaniem bardzo prosty. Należy wybrać swój rodzaj taktyki i ćwiczyć możliwe scenariusze. Liczba wariantów i tak jest bardzo duża, tym niemniej część schematów ataku i obrony jest powtarzalna.
W kontekście taktyki, istotne jest by uwzględniać w ramach przygotowania do walki 4 grupy czynników [4]:
- związane z potencjalnym zagrożeniem (typ napastników, ilość, ich miejsca ukrycia, możliwości rozmieszczenia i poruszania się i in.),
- nasze wyposażenie (broń, zapas amunicji, światło, ew. balistyka, inne), możliwości fizyczne i psychiczne,
- środowisko walki (zasłony, osłony, które możemy wykorzystać, możliwości poruszania inne elementy, które możemy wykorzystać w walce),
- czynniki zewnętrzne (pora dnia, temperatura, oświetlenie, strefy cienia i wyjścia ze światła do cienia powodujące chwilowe oślepienie itp.).
Wydaje się, że ta wskazówka jest skierowana raczej do ochroniarzy obiektów, bądź mundurowych działających w miejscu, które znają. Znane są jednak sposoby treningu świadomości, zwiększające orientację w każdym środowisku [7].
Odnośnie treningu strzeleckiego warto wspomnieć o rzekomo powszechnym w Ameryce błędzie, który opisał Jeff Anderson w swoim artykule [9]. Mianowicie, wspomina on, że większość strzelców trenuje na jednym bądź kilku celach rozmieszczonych w jednej linii. Nie mam wiedzy, czy w Polsce również większość strzelców bojowych tak robi, ale jeśli tak, to niewątpliwie jest to błąd. Już na pierwszym treningu FoF, gdzie występują scenariusze: „2-óch lub więcej na jednego”, łatwo zauważyć trudności ze strzelaniem na dwóch kierunkach i pod kątem do celu. Ponadto ustawienie napastników, decyduje o tym jak możemy się poruszać. Bardzo ciężko jest to zasymulować na tarczach rozstawionych w jednej linii.
Rekomendacje związane z taktyką walki obronnej, przy użyciu pistoletu, przeciwko grupie napastników uzbrojonych w broń białą
Opracowanie to dotyczy walki z grupą napastników, jednak dla jasności należy krótko wspomnieć również o metodach wykorzystania pistoletu w samoobronie przed jednym przeciwnikiem, uzbrojonym w nóż. W trakcie naszych treningów testowaliśmy kilka popularnych technik, nauczanych w Polsce na szkoleniach z zakresu strzelania w defensywie. Wnioski z tych testów będą dla wielu oczywiste. Po pierwsze, zupełnie nie sprawdziły się techniki wykorzystania pistoletu w zwarciu (dystansie do pół metra). Równie nieskuteczna okazała się modna technika obrony przed nożem, stosowana rzekomo na dystansach 1-1,5 m, polegająca na zasłonięciu słabszą ręką tętnicy szyjnej i atakowaniu łokciem tej samej ręki, twarzy napastnika, celem uzyskania dystansu. Jednocześnie ręka wiodąca, miała za zadanie dobyć broń i oddać 2-3 strzały z biodra. Jej niska skuteczność wynika m.in. z odsłonięcia niemal wszystkich organów witalnych.
Nieco większą na tych dystansach skuteczność wykazywały techniki walki wręcz, przy czym w tym wypadku, w kontekście sukcesu można mówić o minimalizacji obrażeń, a nie ich uniknięciu. Pistolet jeśli w ogóle mógł być wykorzystany, to dopiero po odparciu pierwszego ataku i uzyskaniu dystansu.
Na większych dystansach sprawdzaliśmy metodę polegającą na wyprowadzeniu kopnięcia (front kick) na korpus atakującego, dobyciu broni i oddaniu strzału z postawy bądź na odejściu. Technika ta sprawdzała się relatywnie dobrze. Przy czym oczywiście niosła ryzyko zranienia w nogę bądź nawet jej przechwycenia. W kontekście walki z grupą przeciwników, dostrzegam tu jednak problem, z koniecznością zatrzymania się, przynajmniej na czas zadania kopnięcia, co oczywiście zwiększa ryzyko zadania obrażeń przez innych przeciwników. Próbom poddaliśmy też metodę polegającą na wykonaniu zejścia skośnego (krzyżowego) w przód, w trakcie którego miał być oddany strzał do nacierającego napastnika. Muszę przyznać, że w trakcie symulacji sposób ten sprawdzał się względnie dobrze. Widzę jednak jego mankamenty. Po pierwsze poruszanie się w kierunku nacierającego nożownika, jest wg mnie skrajnie nieinstynktowne. Dlatego by je wykonać w stanie realnego zagrożenia, musiałoby być ono utrwalone na zasadzie nawyku. Po drugie by wykonać tę technikę potrzebny jest względnie duży dystans, a więc możliwość wykorzystania tego sposobu ogranicza się do niezwykle rzadkich sytuacji, typu zamach terrorystyczny, samobójstwo „na policjanta” itp. Dlatego też wypracowywanie nawyku, którego wykorzystanie jest skrajnie nieprawdopodobne wydaje mi się mało efektywne. Bardziej rozsądną metodą jest wg. mnie odejście po skosie w tył, od ręki uzbrojonej napastnika (z reguły prawej) wraz z ostrzelaniem celu. Technika ta jest bardziej naturalna, w związku z czym jest większa szansa, że zadziała na zasadzie odruchu. Niesie oczywiście ryzyko przewrócenia się, ale jej niewątpliwą zaletą jest fakt, że nie ogranicza mobilności, a więc można ją wykorzystać przy walce z większą ilością osób. Oczywiście wspomniane wyżej sposoby można było zastosować, tylko w przypadku ataku, którego się spodziewaliśmy (np. szantaż eskalujący do fizycznej napaści, bądź atak sygnalizowany).
Przechodząc do zagadnienia walki z grupą osób, należy wspomnieć, że jednym z najbardziej oczywistych zaleceń, w tym zakresie jest wskazanie, że w taktyce walki grupowej, wszelkie wytyczne są względne [4]. Według mnie fakt ten sprawia, że tematyka ta jest tak skromnie opisana. Oczywiście należy się z tym zgodzić, za przykład może posłużyć w/w wskazówka, by od przeciwnika uzbrojonego w nóż odchodzić w prawą stronę (od ręki uzbrojonej). Przy obronie przed jednym napastnikiem jest to zasada bardzo praktyczna, jednak obecność dodatkowego przeciwnika właśnie po prawej stronie, może bardzo skomplikować sytuację.
W niektórych starych publikacjach można spotkać zalecenie, by ostrzeliwać przeciwników od prawej do lewej strony. Jest to związane ze zjawiskiem podrzutu broni. Tym niemniej jest to metoda pochodząca z czasów kiedy w wojsku uczono strzelać z pistoletu, z jednej ręki, stojąc bokiem do przeciwnika. Chwyt oburęczny znacząco niweluje zjawisko podrzutu. Ponadto strzelanie intuicyjne (nawet jednorącz) wiąże się ze zmianą ustawienia ciała, na kierunku strzelania, w związku z czym zalecenie to traci na znaczeniu. Abstrahując od sposobu strzelania, trudno wyobrazić sobie sytuację by napastnicy atakowali tyralierą.
Nawiązując do powyższego, w przypadku przeciwnika, który w bliskim dystansie (ok. 1-1,5m) strzela z postawy półfrontalnej, lub stricte bokiem, lepiej zachodzić mu za plecy od strony nogi wykrocznej (mniejsza możliwość manewru i ruchu broni) [4]. Oczywiście rekomendacja jest zależna od tego czy za plecami napastnika, którego obchodzimy, niema kolejnego przeciwnika bądź innej przeszkody. Dlatego też to wskazanie ograniczyłbym tylko do osób zlokalizowanych po skrajnej (prawej) stronie grupy. Abstrahując od powyższego, muszę wspomnieć, że analizując materiały z naszych treningów jak i filmy ze strzelanin w USA oraz Ameryce Południowej [np. 12], doszedłem do wniosku, że nawet w bardzo krótkim dystansie, strzelający ludzie mają skłonność do obracania się bokiem i prostowania ręki strzelającej. Prawdopodobnie ustawianie się bokiem ma na celu zmniejszenie powierzchni, która może być trafiona, a prostowanie ręki moim zdaniem wynika, z instynktownej chęci zbliżenia broni do przeciwnika. Zachowanie takie daje nie tylko możliwość zejścia za plecy osoby tak strzelającej, ale również zwiększa ryzyko utraty przez nią broni. Ponadto postawa taka z oczywistych względów utrudnia poruszanie i znacząco zmniejsza celność w trakcie ruchu.
Na licznych szkoleniach z zakresu strzelania bojowego, można spotkać się z rekomendacją by w pierwszej kolejności strzelać do przeciwnika stwarzającego większe zagrożenie, a jeśli nie możemy ocenić stopnia zagrożenia to strzelamy do tego, który jest bliżej [np. 10]. Zalecenie na pierwszy rzut oka wydało mi się logiczne, jednak wraz z testowaniem różnych scenariuszy, jestem coraz bardziej przekonany, że nie zawsze sprawdzi się ono w walce na krótkich dystansach (od 0 do ok. 3m), gdzie w grę wchodzi broń biała. Po pierwsze dlatego, że ocena zagrożenia w takich warunkach jest nie tylko bardzo utrudniona, ale również względna. Niejednokrotnie zdarzały się sytuacje kiedy „napastnik” nieuzbrojony (a więc teoretycznie mniej groźny) spychał mnie z kierunku, gdy próbowałem trafić drugiego przeciwnika, uzbrojonego w nóż elektryczny. Ponadto często ustawienie sprawia, że potrzebujemy więcej czasu, by trafić przeciwnika, który znajduje się bliżej nas. Dlatego w takiej sytuacji, ja kierowałbym się tym, kogo jestem w stanie szybciej trafić, nie zapominając jednocześnie o dynamicznym poruszaniu się, by uniemożliwić innym napastnikom zadanie obrażeń. Poza ustawieniem, w treningu trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną rzecz. Napastnicy nie zawsze nacierają z tą samą prędkością, a niektórzy w ogóle mogą nie ruszyć, bądź zatrzymać się po postrzeleniu pierwszego. W trakcie naszych treningów, praktycznie każdy z ćwiczących strzelił przynajmniej raz do nieruchomo stojącego „napastnika”. Pamiętam przypadek, gdy jeden z kolegów, po wyczerpaniu amunicji atakował pustym pistoletem „nożownika”, który nie nacierał. Ponadto, należy wspomnieć o rzeczy zasadniczej. Trening FoF, jest nadal tylko treningiem. O ile fakt, że nie generuje on poważnego stresu po stronie broniącego się, jest oczywisty, to ćwicząc, często zapominamy, że zachowania napastników walczących niebezpiecznymi narzędziami, również mogą być „niestandardowe”. W prawdziwej walce na noże częste jest zjawisko „małpiego tańca”. Bardzo często nie wszyscy napastnicy wykazują jednakową determinację (niektórzy mogą „udawać”, że walczą, jednocześnie trzymając bezpieczny dystans). W realnej walce zaburzenia determinacji agresorów, mogą pojawić się (z naciskiem na mogą) np. wtedy gdy uświadomią sobie, że ofiara również jest uzbrojona.
Myślę, że nikomu nie trzeba tłumaczyć, że strzelanie do przestępcy, który w danym momencie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia, w naszych warunkach prawnych prowadzi do gigantycznych kłopotów. Uważam, że pewnym środkiem zaradczym może być tu trening rozpoznania celu. Ponadto, warto wdrożyć w swoim planie treningowym wizualizacje, w taki sposób by nie ostrzeliwać za każdym razem wszystkich tarcz. Pewne możliwości niesie tu również trening stricte mentalny.
Często można spotkać się z poradą by analogicznie do walki wręcz, próbować się zasłaniać jednym napastnikiem przed resztą [4, 10, 11]. Oczywiście należy się z tym zgodzić. Co więcej już na etapie treningu strzeleckiego, powinniśmy uwzględniać sposób poruszania się w taki sposób, by dążyć do ustawienia atakujących jeden za drugim.
Czasami, choć rzadko można spotkać się z następującym zaleceniem. „Jeśli niema wyjścia (np. przyparcie do ściany, brak możliwości obejścia- [przyp. autora]) można spróbować wejść między napastników i próbować przebijać się na drugą stronę – może się powystrzelają, a jeśli są wyszkoleni, to być może wstrzymają ogień by nie strzelać do swoich” [4]. Przy czym dający taką rekomendację zawsze zaznacza, że „może się udać, ale nie musi”. Co do zasady należy się z tym zgodzić, zwłaszcza ze stwierdzeniem, że nie musi się udać.
Na różnego rodzaju szkoleniach z zakresu strzelectwa bojowego, spotykałem się z zasadą, by w przypadku walki z dwoma napastnikami do pierwszego oddawać jeden strzał, do drugiego dubelt i ewentualnie wrócić do pierwszego [10]. Mam problem z ustosunkowaniem się do tego wskazania, ponieważ pewnych zjawisk nie da się zasymulować na broni treningowej jaką dysponowaliśmy (RAM/UTM). Tym niemniej w trakcie walki w bliskim dystansie wydaje mi się to nieinstynktowne, może być więc trudne do wykonania. Podobny pogląd do mojego przedstawił C.R. Wiliams w swoim artykule [11], gdzie podważa regułę Boarding House (w wolnym tłumaczeniu reguła pensjonatu). Zasada ta stanowi, że w przypadku ataku grupy napastników każdego należy „nakarmić jedną porcją” (strzałem) i w razie potrzeby wrócić do tego, który nie odstąpił od ataku. Wiliams zwraca uwagę na zjawisko dojścia do głosu tzw. „małpiego mózgu”, który może uniemożliwić nam zachowanie zgodne z tą zasadą. Według niego człowiek skoncentruje się na zagrożeniu, które instynktownie odbiera jako najpoważniejsze. Mój wniosek jest taki, że takie sytuacje po prostu trzeba ćwiczyć, nie zapominając o niezbędnym w takich scenariuszach czynniku ruchu. Od jakiegoś czasu przyjąłem zasadę, że przed każdym treningiem FoF ćwiczymy scenariusze na tarczach. Przetrenowanie schematu: jeden „strzał + dublet + ewentualnie jeden dodatkowy strzał”, bądź „po jednym strzale do każdego” w jakimś procencie przekładało się na symulacje siłowe. Przy czym w trakcie treningu strzeleckiego nie można zapominać o wizualizacji zagrożenia i ćwiczeniu scenariuszy, gdzie jeden z atakujących rezygnuje z ataku. Brak tego elementu często powodował ostrzeliwanie nieruchomo stojącego „napastnika”, o którym wspominałem wcześniej.
Wiliams, jak i wielu innych zwraca również uwagę na konieczność ruchu, w trakcie walki obronnej, a w szczególności walki grupowej. Zastosowanie ruchu w defensywie jest wielorakie. Ruszamy się aby zakłócać plany atakujących, aby zejść z linii początkowych ataków, aby zyskać czas i dystans, a także by nie oddawać pola gdy odeprzemy pierwszy atak [11]. Zasada jest zgodna ze starym powiedzeniem „kto się nie rusza, ten nie żyje”. Ten sam autor zwraca uwagę na odpowiedni trening poruszania: unikanie kroku bocznego (dostawnego), dynamizm ruchu oraz umiejętne wykorzystanie przestrzeni. Moim zdaniem jest to jedna z zasad, z którą nie warto polemizować, zwłaszcza w kontekście walki z przeciwnikami uzbrojonymi w ostre narzędzia. O ile w przypadku wymiany ognia można przez jakiś czas pozostać za przesłoną, to w przypadku broni kontaktowej jaką są noże, raczej mija się to z celem. Ponadto, ciężko mi przypomnieć sobie, by w trakcie symulacji walki grupowej, kiedykolwiek udało mi się strzelić ze stabilnej postawy (nie licząc postawy leżącej na plecach, w której znalazłem się po przewróceniu przez atakującego).
Wyżej wspomniany autor, zwraca też uwagę na technikę przenoszenia broni z celu na cel. Twierdzi on, że zamiast obracania się „jak wieżyczka” bardziej efektywne będą zwroty połączone ze ściągnięciem broni do klatki piersiowej i późniejszym naprowadzeniu jej na cel. Szczególnie gdy cele znajdują się w odległości kilku jardów lub są rozmieszczone na łuku większym niż 30 stopni [11]. Nie mam powodu by krytykować tę metodę, zwłaszcza, że jest to technika powszechnie stosowana również w Polsce. Jednak w kontekście walki jakiej dotyczy niniejszy artykuł jest ona mało bądź w ogóle nieprzydatna. Wynika to z tego, że aby wykonać zwrot wskazane jest przyjęcie postawy bądź przynajmniej zatrzymanie się w miejscu. W walce o jakiej piszę w tym opracowaniu, sytuacje takie jeśli w ogóle się zdarzają, to są incydentalne, więc nie budowałbym w oparciu o nie programu treningowego. Sama sugestia autora, że rekomendacja dotyczy sytuacji, gdzie przeciwnicy są rozmieszczeni co kilka jardów, świadczy o tym, że dotyczy ona starcia z grupą uzbrojoną w broń palną. Dlatego też, w rozpatrywanym kontekście, bardziej praktyczny wydaje mi się trening zmiany ustawienia ciała, w zależności od kierunku prowadzenia ognia w trakcie poruszania się.
Ciekawego wskazania udziela James England, który pisze: „ustanów pole ostrzału”. Oznacza to po prostu, by w miarę możliwości ograniczać liczbę kierunków na jakich musimy prowadzić ogień. Próba pokrycia ogniem pola o rozpiętości 360 stopni jest z oczywistych przyczyn niemożliwa, dlatego England zaleca jego redukcję, optymalnie do zakresu między 12-20 stopni [13]. Według mnie analiza stopnia pokrycia pola z taką dokładnością jest niemożliwa w tak dynamicznej sytuacji, ale samo zalecenie jest logiczne i ściśle koresponduje z rekomendacjami o poruszaniu się i wykorzystaniu elementów środowiska walki, w celu zmniejszenia liczby napastników, z którymi musimy sobie poradzić w jednej chwili.
Jak wspomniałem, powyższe zalecenie jest spójne z kolejną wskazówką, która stanowi, że jeśli jest taka możliwość, broniący się strzelec powinien wykorzystywać elementy środowiska walki, w taki sposób by w danym momencie walczyć maksymalnie z jednym bądź dwoma przeciwnikami [4]. Oczywiście w kontekście walki w samoobronie, jakiej dotyczy niniejsze opracowanie, tematyka „pracy na osłonach i zasłonach” traci na znaczeniu. Nie oznacza to jednak, że osoba napadnięta nie powinna wykorzystywać elementów występujących w przestrzeni. Optymalny byłby oczywiście korytarz, ale osobiście widziałem wykorzystanie ławki na dworcu przez dwóch ludzi napadniętych przez grupę pseudokibiców. Przykład wykorzystania w takim celu samochodu, jest widoczny na filmie przedstawiającym walkę na noże mająca miejsce w Londynie [14].
Jeff Anderson wspomina też by walcząc z jednym przeciwnikiem nie zapominać gdzie jest reszta, oraz by analizować zagrożenia na wielu kierunkach [9]. Oczywiście założenie jest słuszne, jednak jego realizacja w wielu przypadkach może być niemożliwa. Wiele zależy od zdolności psychofizycznych i doświadczenia danej jednostki, ale wg mnie, w walce z grupą, przynajmniej częściowo uzbrojoną w noże, percepcja jest ograniczona. Sytuację komplikuje dodatkowo widzenie tunelowe. Dlatego tak ważny jest czynnik ruchu i motoryka.
Wskazany wyżej autor stwierdza również, iż błędem jest założenie, że napastnicy będą się bać broni palnej i uciekną kiedy tylko ją zobaczą [9]. Analizując przykłady z Polski („sprawa Stiopy”, bądź Jacka W. z Płocka) należy się z tą opinią zgodzić.
Anderson, udziela też ostatniej, bardzo ważnej moim zdaniem wskazówki: „jeśli uda ci się uciec i nie będziesz musiał używać broni, to wygrałeś”. To wskazanie jest tak oczywiste, że nie wymaga komentarza. Można jedynie dodać, że każde rozwiązanie sytuacji, nie wymagające walki należy rozważyć jeśli tylko jest taka możliwość.
Podsumowanie
W ramach podsumowania, chciałbym podzielić się kilkoma swoimi, subiektywnymi spostrzeżeniami oraz przybliżyć mój pogląd na przydatność broni palnej w walce z napastnikami dysponującymi bronią białą.
Jednym z moich spostrzeżeń, które dla wielu będzie oczywiste jest to, że w trakcie walki w defensywie z grupą przeciwników, należy zwracać baczną uwagę na retencję broni. Uczestnikom moich treningów (w tym mi) zdarzyło się utracić broń w trakcie symulowanej szarpaniny. Czasami było to jedynie zbicie pistoletu z kierunku, które uniemożliwiało oddanie celnego strzału, a w tak krótkim dystansie, szansa na kolejny strzał jest bardzo mała.
Innym moim wnioskiem, płynącym z treningów Force on Force jest przekonanie, że w walce defensywnej o wiele ważniejsze, niż umiejętność płynnej zmiany magazynka czy usuwania zacięć jest umiejętność wykorzystania pistoletu jako broni obuchowej. Przekonanie to wynika nie tylko z ograniczonego czasu ale również z obserwacji rzeczywistości. Rozważając przykład ataku grupy dwuosobowej, gdzie tylko jeden napastnik ma nóż, w sytuacji unieszkodliwienia uzbrojonego agresora, z uwagi na polskie uwarunkowania prawne warto rozważyć walkę wręcz z drugim napastnikiem. Oczywiście każda sytuacja jest inna, a każda rekomendacja względna.
Odnośnie przydatności pistoletu w takich sytuacjach, należy zmierzyć się ze wspominanym na wstępie zarzutem, że większość ataków nożem ma charakter niespodziewany i dzieje się na dystansach uniemożlwiających użycie broni palnej. Oczywiście jest to prawda, tylko że takie ataki nie są przedmiotem rozważań opisanych w tym artykule. Ponadto jestem zdania, że trenując swoją świadomość otoczenia, jesteśmy w stanie znacząco zmniejszyć ryzyko takiego ataku. Trzeba też wspomnieć, że poza atakiem nożem bądź innym narzędziem, możliwa jest również sytuacja szantażu, która eskalując może się przerodzić w bezpośrednie starcie.
Ponadto moja, być może kontrowersyjna opinia jest taka, że główna wartość płynąca z treningu FoF (w zakresie samoobrony), to umiejętność zauważania ruchów poprzedzających dobycie noża lub pistoletu. Techniki których się uczymy w trakcie symulacji i treningu strzeleckiego, są ważne, ale pozostają tylko technikami, które w rzeczywistości nie muszą zadziałać. O wiele ważniejsze wydaje mi się nauczenie rozpoznawania zagrożenia na podstawie ruchów ciała napastnika i obserwacji jego rąk. Dzięki temu, być może uda się go zmusić do ujawnienia swoich zamiarów i w ogóle nie trzeba będzie stosować wypracowanych technik. Sama obrona (bez broni) przed atakiem nożem jest odrębnym, niemniej bardzo ważnym zagadnieniem, które również (a może przede wszystkim) powinno być trenowane przez osoby traktujące poważnie kwestię swojego bezpieczeństwa. Jest to z oczywistych przyczyn zagadnienie bardzo szerokie, wykraczające daleko poza techniki walki wręcz, które stanowią jedynie próbę minimalizacji obrażeń.
Źródła
- http://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/bron/bronprzestepstwa/50844,Przestepstwa-przy-uzyciu-broni.html
- R.M. Kalina, Sporty walki i trening samoobrony w edukacji obronnej młodzieży, Polskie Towarzystwo Kultury Fizycznej Sekcja Kultury Fizycznej w Wojsku, 1997
- S. Kasprzak, Wyszkolenie strzeleckie pracownika ochrony, O`CHIKARA, 1995,
- Гаврилов А.И. Наставление по боевой интуитивной стрельбе, Архангельск: Правда Севера, 2007,
- When There’s No Time to Breathe: Expert Focus for Elite Performance, https://www.forcescience.org/2019/12/when-theres-no-time-to-breathe-expert-focus-for-elite-performance/
- Z-Tac, Świadomość sytuacyjna cz. I, https://tacgear.pl/2019/01/swiadomosc-sytuacyjna/
- Z-Tac, Świadomość sytuacyjna cz. II – Trening świadomości sytuacyjnej, https://tacgear.pl/2019/01/cz-ii-trening-swiadomosci-sytuacyjne/,
- Charles Remsberg, 10 critical habits for winning a gunfight, https://www.policeone.com/officer-shootings/articles/10-critical-habits-for-winning-a-gunfight-pglZUND1veMiY4Do/
- Jeff Anderson, Multiple Attackers: 3 Expert Tactical Tips To Survive With Your Gun, https://moderncombatandsurvival.com/featured/engaging-multiple-attackers-with-a-gun/
- Podsumowanie szkolenia defensive pistol- „Użycie pistoletu w samoobronie”, dr Jarosław Hebda, 2017
- C.R. Williams, Outnumbered: Addressing Group Assaults, https://www.usconcealedcarry.com/blog/outnumbered-addressing-group-assaults/
- https://www.facebook.com/PersonasEnVideo/videos/1339819362788248/?t=1
- James England, How To Defend Yourself Against Multiple Attackers, https://aliengearholsters.com/blog/how-to-defend-against-multiple-attackers/
- https://www.facebook.com/rsfkrealviolencerealknowledge/videos/532038217595869/?t=14
Autor: Łukasz Stabiński
Pomorskie Stowarzyszenie Strzelecko-Kolekcjonerskie Do Broni
Ul. Wileńska 59B, 80-215 Gdańsk
KRS: 0000732168, REGON: 221610470, NIP: 9571106133
Utwór stanowi autorskie prawo majątkowe autora. Prawo do cytatu tylko przy podaniu źródła i autora.